wtorek, 8 lipca 2014

Pustelnia...

Kiedy siadam do napisania postu ot tak, bez uprzedniej koncepcji,  potrafię w pustą kartkę monitora wpatrywać się przez dobre 20 minut zanim napisze pierwsze słowo, a cały post rodzi się wtedy w bólach. 
Zastanawiam się momentami czy tylko ja tak mam czy inni bloggerzy również, a może to kryzys twórczy?
Często się zastanawiam skąd inni czerpią pomysły na napisanie czegoś fajnego, wiem, że niektórzy czerpią inspirację ze swoich dzieci, inny z hobby jakie je pasjonuje, a jeszcze inni z wydarzeń jakie są publikowane przez media.
 

Tylko, że ta ostatnia inspiracja to mnie osobiście za bardzo dotyka, wzbudza we mnie złe emocje a nawet rozżaloną irytację, bo nie potrafię pogodzić się z faktem, że jest na Świecie tak wielu nieodpowiedzialnych ludzi, których egoizm nie pozwala na prawidłowe funkcjonowanie oraz powoduje krótkowzroczność czego skutkami jest zostawianie dzieci w zamkniętych samochodach na pewną  śmierć. Przy każdym kolejnym przypadku nachodzą mnie myśli, że celowo to robią, bo tak samo jak znudziła im się opieka nad zwierzakiem, więc wyrzucają, tak samo opieka nad najmłodszymi spędza im sen z powiek i wolą je uśmiercić, udając bezmyślny wypadek, bo przecież nie wyrzucą, dziecko wróci jak bumerang za pomocą różnych służb...
 Tego się nigdy nie dowiemy, bo prawdę taić będą do końca życia...

Inspirować się swoim hobby jakoś nie potrafię, może na początku kiedy robiłam pierwsze koty za płoty mając za sobą wielogodzinne randki z maszyną. Teraz kiedy zrobię coś fajnego to gdzieś tam po drodze wplotę, ale nie inspiruje mnie szycie, aż tak, żebym mogła na jej podstawie pisać poematy.. 
Fajnie bo się samo-edukuję w na podstawie prób i błędów, bo ze mnie taka krawcowa jak ze słonia piórko, no, ale praktyka czyni mistrza mówią :P

Dziecko jest inspiracją dla jego fanatyków, ja swoje bardzo kocham, dałabym się pokroić, wcześniej miał robione milion zdjęć na każdym kroku, rozwijał się w takim tempie, że czasami nie ogarniałam jak bardzo był do przodu. W tej chwili równie pięknie się rozwija, zaczął chodzić jak miał skończone 11 miesięcy, obecnie czasem nawet biega, jest bardzo pojętny. Jeśli poproszę go o jakąś rzecz a nie jest rozproszony to przyniesie, nigdy wcześniej nie personalizował wypowiadanych słów, a tym razem podszedł do sąsiedzkich kur i powiedział "ko ko ko ko ko", co byłam pełna dumy ;)
Wsiada na samochodzik i próbuje jechać do przodu, gdzie do tyłu idzie mu bardzo dobrze, wczoraj siedział w swoim krzesełku do karmienia i przeszedł pierwszą maminą, fryzjerską przemianę, gdzie myśleliśmy, że będzie się bardzo wiercił a on patrzył grzecznie w lustro i dał się obciąć... Tylko, każda matka przechodzi ten etap, a ile razy można czytać jedno i to samo?

I właśnie stąd często nie wiem co mam pisać, aby nie powielać koleżanek, aby posty były fajne lekkie i z humorem, abyście do mnie wracali ;) Jakieś dobre rady? Co chcielibyście wiedzieć, o czy poczytać? Po proszę sugestie w komentarzach of course ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj czytelniku, byłoby mi niezmiernie miło gdybyś zostawił(a) po sobie jakikolwiek ślad swojej obecności ;) Pozdrawiam, na zawsze oddany Wasz blogger :D :D