piątek, 31 stycznia 2014

Dziś przedstawię to co przez półtora dnia stworzyłam :)

Dla mojego męża, zażyczył sobie to ma :)



Dla syna mojej mamy koleżanki, bo zasłużył sobie ;)


Sowcia Lovcia do tego motywu namówiła mnie koleżanka z dzieciństwa


Jest jeszcze jedno cudo, ale mężowi obiecałam, że pokażę jak zostanie podarowane małemu odbiorcy, dlatego czekajcie cierpliwie, a będzie pokazane :)



Pozdrawiam :)

wtorek, 28 stycznia 2014

Mama... baba...

Jak stare porzekadła mówią na których określeniach się dziecko skoncentruje taka płeć będzie jako kolejna pociecha... Poczekamy zobaczymy, jak mi nerwica i bliskie załamanie nerwowe przejdzie to i drugie może się pojawi :D Póki co stanowczo mówię "NIE!"
Z tego miejsca również, pozdrawiam wszystkie mamy wielodzietne, które podziwiam i wielki pokłon oddaję...

Jak już Wam wcześniej pisałam stał się ten piękny moment kiedy to moje bobo świadomie już nazwało mnie "mamą" z czego jestem niezmiernie dumna i z tego też powodu ogon pawi rozpościeram na prawo i lewo... :]

Synuś już wszedł w rutynę "mama", "mama" cały dzień dziś słyszałam, za co buziaków chyba milion mu oddałam, a nawet, żeby mu nudno nie było naprzemiennie z "baba", "papa" w chwili euforii słyszałam, ale babci do telefonu skubany nie powiedział, a co tam się chwalić będzie, że starą mame/babe ma :]

Także w synuniowym słowniku słowa posiadamy:
am, papa, mama, brrr, nie, baba

Fajny kontakt też złapany, gdyż na popatrz, zobacz, choć, masz, proszę, am, zostaw reaguje, czyli jest coraz lepiej, ale ile to trzeba się nagadać, na tłumaczyć, na pokazywać.. Sił czasem brak... Ale cóż uroki :D

A jaki ważniaczek, gardzi jedzonkiem specjalnie dla niego tworzonym, z talerza mi wyżera, przez co zimne mam później to i jeść mi się już nie chce... To taka jego zagrywka, żeby mama lepszą linię miała, dieta cud miód ;]


Chciałam się dziś pochwalić

1) Moje dziecię samo sobie wstało trzymając się ramienia swojego taty,
a zobaczyć możecie osiągnięcie tutaj:   wstaję :)

2) Dochodzę pomału do wprawy i moje dzieła są coraz ładniejsze i bardziej precyzyjniejsze





Nic jak tylko szukać odbiorców :)
Jeśli ktoś chętny to ja z przyjemnością coś stworzę :)

piątek, 24 stycznia 2014

Duma i zachwyt ;)

Zawsze zastanawiało mnie jak ludzie mogą na punkcie osiągnięć dzieci tak wariować, zrozumiałam kiedy otrzymałam takiego urwisowatego urwisa od losu... 


Od kilku osób usłyszałam, że bardzo szybko się rozwija co mnie niezmiernie cieszy 


Od podnoszenia główki,



zdjęcia 5 dni po porodzie



po miesiącu od porodu


pakowania stóp do buzi, 



w 4-tym miesiącu ćwiczył





w 5-tym miesiącu udało się ;)


podciągania się do siadu,






 prób raczkowania, 


i tak próbuje do teraz

ale za to opanował do perfekcji czołganie a zobaczycie to : 
O! Tak się czołgam już od dwóch miesięcy (czyli w 6-tym miesiącu zaczął)

siadania, 

z pół siadu to już w 7-mym miesiącu





a w 8-mym z leżenia możecie obejrzeć o tutaj :)

 podciągania się,





skakania w chodziku,




 a teraz urwisowania w kuchni... 










Ale do czego zmierzam... To, że zawsze podczas płaczu prawie od urodzenia słyszałam mmmmaaammmmaaa to się już przyzwyczaiłam, ale.... Wczoraj położyłam się obok bobaska na macie, on sobie tam cały czas gadał "pi pi pi pi pał pał pał papapa" podłapał to od jego zabawkowego smartphone, który z uporem maniaka mu mówi "Cześć, jak się masz?" ALBO "pa paaaa" itd..

I tak sobie leżymy kiedy on nagle tak się popatrzył na mnie i z taką radością w głosie powiedział: "Mama?!"

YES, YES, YES!!! MAMY TO!!!  SESESESESESESEEEE

czwartek, 23 stycznia 2014

środa, 22 stycznia 2014

Anglia... Wspominki

Rok i 3 miesiące bycia  w Anglii pozostawił w mojej pamięci tak silne wspomnienia, iż minęło już blisko 4 lata od powrotu, ja wciąż czuję się jakby to było wczoraj...

Co robiłam? Opiekował się starszymi ludźmi... Są trzy warianty takiej pracy.
1) Pracujesz w domu starości
2) Jeździsz od domu do domu na godzinę do 3h i pomagasz w funkcjonowaniu starszej osobie każdego dnia
3) Mieszkasz razem ze starszą osobą, bądź tylko u niej "nocujesz"

Moim zajęciem była praca nr 2, a miejscem wykonywania była wioska Wichcombe.. Piękna okolica :)


Każdego dnia pracę zaczynałam od godziny 7:00 kończyłam ją o 22:00, w ciągu dnia czasem miałam, czasem nie 3h wolnego dla siebie i  w tygodniu od jednego do dwóch dni wolnego... Zdarzało się, że tych wolnych dni nie miałam, czasem już ledwo na oczy patrzyłam, ale kochałam tą praca, uwielbiałam ludzi, z którymi się spotykałam. Czułam tą wolność. Nie byłam uwiązana tak jak w pozostałych wariantach. Jeżeli miałam gorszy dzień wykonałam zadanie szybciej i mogłam sobie po prostu odpocząć...

Były niesamowite momenty...

- Kiedy miałam więcej czasu, bądź wyrobiłam się szybciej i do kolejnej osoby miałam 15 minut czasu, to obecnie ś.p. George B. udostępnił mi swój rozkładany fotel, abym mogła odpocząć. On leżał na szpitalnym łóżku, a ja siedziałam na fotelu i tak sobie gawędziliśmy. Całe szczęście, że odszedł jak mnie już tam nie było... Nie zniosłabym tego, wystarczy, że informacja dla mnie była druzgocąca...

- Kiedy przychodziłam trzy razy na dzień do George R. (również już nie żyje, także nie było mnie już - przykro mi bardzo kiedy o tym pomyślę) prałam, ścieliłam łóżko i szykowałam mu posiłki, gdzie w nagrodę słyszałam: "Delicious, my darling" :)

- Kiedy przychodziłam do Claire i już od rana pod drzwiami czekały jej dwa szorstkowłose jamniki Stanley i Ruben i szalały na mój widok :) Nie dając mi dojść do słowa do póki nie dały mi buziaka w policzek :)

- Albo wtedy kiedy przychodziłam do Daphne W. wieczorem "przehoistować" ją do łóżka, a pojawiałam się czasem szybciej to wraz z jej mężem słuchaliśmy muzyki klasycznej... O! albo wtedy co oglądaliśmy operę!! To niesamowite jak muzyka potrafi wprowadzić Cię w wir emocji i pomimo, że opera w francuskim języku w przekładzie na angielski powoduje, że wszystko się rozumie pomimo braku perfekcyjnej znajomości jakiegokolwiek obcego języka...

- Kiedy Gordon doprowadzał mnie do furii, bo czuł się mokry a był suchy na wiór
i  kiedy... kurcze wyleciało mi imię (kobieta mająca kota) przyprawiała nas o stres... otwierając tylne drzwi i jej kot uciekał, a później nie chciał wrócić a ona wychodziła go szukać, mając alzheimera i gubiąc się non stop... wywołując alarm poszukiwawczy..

Ważnym dla mnie elementem było to, ze moją menadżerką była Angielka, bo była po prostu ludzka, (gdzie Polki mściły się na pracownicach, bo przecież były szczebel wyżej) pomimo nacisku z góry potrafiła wszystko pogodzić, nawet to, że kiedy potrzebowałam dla siebie weekendu, wykombinowała go dla mnie :) Julie pozdrawiam Cię z tego miejsca bardzo gorąco :)

Pracując w Firmie poznałam parę fantastycznych ludzi ze Słowacji ( Dagmara, Anna, Livia, Ludka i Zuzka), a także parę godnych zaufania Polaków, szczególnie pozdrawiam Monikę Ś. z którą zwiedziłyśmy kawałeczek Anglii, z którą  najśmieszniejsze sytuacje doprowadzały mnie do płaczu, z którą próbowałyśmy dbać o linię czasem wieczorem biegając i chodząc na siłownię, a która stała się moim najbliższym powiernikiem i co jest najsympatyczniejsze ona została tam a ja jestem tu i wciąż się ze sobą kontaktujemy i wspieramy...

Pokrótce przedstawię Wam miejsca, które warto zwiedzić, będąc w Anglii, nie ma tego dużo, bo dużo pracowałam ale zawsze warto...

Oczywiście na pierwszym miejscu stawiam LONDYN, który zwiedzałyśmy wraz z Moniką z wywieszonym jęzorem, żeby najważniejsze miejsca zwiedzić, a zdążyć na autobus powrotny :D ;D ;D


Kocham to zdjęcie :) paliło się wtedy :D


2) Moje ulubione i bardzo sentymentalne miejsce, do którego często wracałam, a z którym mam masę wspomnień jest BIRMINGHAM - kocham to miasto








3) Bardzo rozwijającym miastem, gdzie urodził się i zmarł William Szekspir jest Stratford upon Avon, to właśnie tam znajdziecie również sklep z przepięknymi bombkami przez cały rok :)


Niestety nie posiadam prywatnych zdjęć :( ale mam stamtąd książkę na pamiątkę, wstawię później jak zrobię zdjęcie









4) W Blackpool była fajna zabawa, znajdziecie tam wesołe miasteczko ;)







5) Wycieczka do Cardiff to była ostatnia wyprawa na "do widzenia", zwiedziłyśmy je razem z Moniką :)
Piękna pogoda zawsze dopisywała.... A mówią, że w Anglii non stop leje :P







6) Bishop's Cleeve jako pierwszym mym miejscem na Angielskiej Ziemi :)



Tu się piwko piło :P

7) Cheltenham bardzo miło wspominam, bo przecież tu spędziłam kawałek życia :) Heh a najmniej mam stąd zdjęć :D