środa, 22 stycznia 2014

Anglia... Wspominki

Rok i 3 miesiące bycia  w Anglii pozostawił w mojej pamięci tak silne wspomnienia, iż minęło już blisko 4 lata od powrotu, ja wciąż czuję się jakby to było wczoraj...

Co robiłam? Opiekował się starszymi ludźmi... Są trzy warianty takiej pracy.
1) Pracujesz w domu starości
2) Jeździsz od domu do domu na godzinę do 3h i pomagasz w funkcjonowaniu starszej osobie każdego dnia
3) Mieszkasz razem ze starszą osobą, bądź tylko u niej "nocujesz"

Moim zajęciem była praca nr 2, a miejscem wykonywania była wioska Wichcombe.. Piękna okolica :)


Każdego dnia pracę zaczynałam od godziny 7:00 kończyłam ją o 22:00, w ciągu dnia czasem miałam, czasem nie 3h wolnego dla siebie i  w tygodniu od jednego do dwóch dni wolnego... Zdarzało się, że tych wolnych dni nie miałam, czasem już ledwo na oczy patrzyłam, ale kochałam tą praca, uwielbiałam ludzi, z którymi się spotykałam. Czułam tą wolność. Nie byłam uwiązana tak jak w pozostałych wariantach. Jeżeli miałam gorszy dzień wykonałam zadanie szybciej i mogłam sobie po prostu odpocząć...

Były niesamowite momenty...

- Kiedy miałam więcej czasu, bądź wyrobiłam się szybciej i do kolejnej osoby miałam 15 minut czasu, to obecnie ś.p. George B. udostępnił mi swój rozkładany fotel, abym mogła odpocząć. On leżał na szpitalnym łóżku, a ja siedziałam na fotelu i tak sobie gawędziliśmy. Całe szczęście, że odszedł jak mnie już tam nie było... Nie zniosłabym tego, wystarczy, że informacja dla mnie była druzgocąca...

- Kiedy przychodziłam trzy razy na dzień do George R. (również już nie żyje, także nie było mnie już - przykro mi bardzo kiedy o tym pomyślę) prałam, ścieliłam łóżko i szykowałam mu posiłki, gdzie w nagrodę słyszałam: "Delicious, my darling" :)

- Kiedy przychodziłam do Claire i już od rana pod drzwiami czekały jej dwa szorstkowłose jamniki Stanley i Ruben i szalały na mój widok :) Nie dając mi dojść do słowa do póki nie dały mi buziaka w policzek :)

- Albo wtedy kiedy przychodziłam do Daphne W. wieczorem "przehoistować" ją do łóżka, a pojawiałam się czasem szybciej to wraz z jej mężem słuchaliśmy muzyki klasycznej... O! albo wtedy co oglądaliśmy operę!! To niesamowite jak muzyka potrafi wprowadzić Cię w wir emocji i pomimo, że opera w francuskim języku w przekładzie na angielski powoduje, że wszystko się rozumie pomimo braku perfekcyjnej znajomości jakiegokolwiek obcego języka...

- Kiedy Gordon doprowadzał mnie do furii, bo czuł się mokry a był suchy na wiór
i  kiedy... kurcze wyleciało mi imię (kobieta mająca kota) przyprawiała nas o stres... otwierając tylne drzwi i jej kot uciekał, a później nie chciał wrócić a ona wychodziła go szukać, mając alzheimera i gubiąc się non stop... wywołując alarm poszukiwawczy..

Ważnym dla mnie elementem było to, ze moją menadżerką była Angielka, bo była po prostu ludzka, (gdzie Polki mściły się na pracownicach, bo przecież były szczebel wyżej) pomimo nacisku z góry potrafiła wszystko pogodzić, nawet to, że kiedy potrzebowałam dla siebie weekendu, wykombinowała go dla mnie :) Julie pozdrawiam Cię z tego miejsca bardzo gorąco :)

Pracując w Firmie poznałam parę fantastycznych ludzi ze Słowacji ( Dagmara, Anna, Livia, Ludka i Zuzka), a także parę godnych zaufania Polaków, szczególnie pozdrawiam Monikę Ś. z którą zwiedziłyśmy kawałeczek Anglii, z którą  najśmieszniejsze sytuacje doprowadzały mnie do płaczu, z którą próbowałyśmy dbać o linię czasem wieczorem biegając i chodząc na siłownię, a która stała się moim najbliższym powiernikiem i co jest najsympatyczniejsze ona została tam a ja jestem tu i wciąż się ze sobą kontaktujemy i wspieramy...

Pokrótce przedstawię Wam miejsca, które warto zwiedzić, będąc w Anglii, nie ma tego dużo, bo dużo pracowałam ale zawsze warto...

Oczywiście na pierwszym miejscu stawiam LONDYN, który zwiedzałyśmy wraz z Moniką z wywieszonym jęzorem, żeby najważniejsze miejsca zwiedzić, a zdążyć na autobus powrotny :D ;D ;D


Kocham to zdjęcie :) paliło się wtedy :D


2) Moje ulubione i bardzo sentymentalne miejsce, do którego często wracałam, a z którym mam masę wspomnień jest BIRMINGHAM - kocham to miasto








3) Bardzo rozwijającym miastem, gdzie urodził się i zmarł William Szekspir jest Stratford upon Avon, to właśnie tam znajdziecie również sklep z przepięknymi bombkami przez cały rok :)


Niestety nie posiadam prywatnych zdjęć :( ale mam stamtąd książkę na pamiątkę, wstawię później jak zrobię zdjęcie









4) W Blackpool była fajna zabawa, znajdziecie tam wesołe miasteczko ;)







5) Wycieczka do Cardiff to była ostatnia wyprawa na "do widzenia", zwiedziłyśmy je razem z Moniką :)
Piękna pogoda zawsze dopisywała.... A mówią, że w Anglii non stop leje :P







6) Bishop's Cleeve jako pierwszym mym miejscem na Angielskiej Ziemi :)



Tu się piwko piło :P

7) Cheltenham bardzo miło wspominam, bo przecież tu spędziłam kawałek życia :) Heh a najmniej mam stąd zdjęć :D




2 komentarze:

  1. Ale masz wspomnień Monia, chyba nie żałujesz takiej życiowej przygody ;)

    OdpowiedzUsuń

Witaj czytelniku, byłoby mi niezmiernie miło gdybyś zostawił(a) po sobie jakikolwiek ślad swojej obecności ;) Pozdrawiam, na zawsze oddany Wasz blogger :D :D