piątek, 20 czerwca 2014

Wycieczką rowerową odkryj okolicę ;)

Zostało spełnione moje najskrytsze marzenie, synek dostał na pierwsze urodziny od dziadka Jana oraz cioci Ani i wujka Krzysia fotelik rowerowy. Ułatwiło to nam poruszanie się, jak również wróciliśmy do upragnionych wycieczek rowerowych. ;) 


Pierwsze koty za ploty, były przejażdżką do pobliskiego miasteczka Rydzyna, po drobne zakupy. Chcieliśmy sprawdzić, czy synusiowi przypadną do gustu takie atrakcje. Nie było ani sprzeciwu, ani nadmiernej ekscytacji, wierzę jednak, że będzie to fajny sposób na spędzanie wspólnego czasu.


Na drugą wyprawę wybraliśmy pobliski las. Mąż mój nie za bardzo podszedł do sprawy entuzjastycznie ze względu na piaskową nawierzchnię. Jego rower górski jest przystosowany na takie extreme, moja damka już nie, dlatego mogłam się liczyć z przypadkowym upadkiem, tym bardziej musiałam uważać, gdyż fotelik umocowany jest na moim rowerze... 

Jak się okazało nie było tak źle, tylko przez jedno miejsce musiałam przepchnąć rower. 


Udając się w pobliski las minęliśmy "Leśną  Polanę" na której nasz synek mógł pooglądać piękne konie oraz kozę, byłam zaskoczona, bo nie mieliśmy pojęcia, że takie fajne miejsce przyjazne dla dzieci znajduje się zaledwie 3 km od naszego mieszkania...

Zachwytów nie było końca, gdyż jadąc przed siebie, tuż na skraju lasu odkryliśmy świetne rekreacyjne miejsce. Z ławkami i stolikami, koszami do segregacji odpadów, nawet wc, ale najważniejsze na tym niewielkim skwerku znajdowały się urządzenia do ćwiczeń "pod chmurką" oraz dla dzieci ślizgawka wraz z bujakiem na sprężynie. Wszystko pięknie zadbane, chodniczki, a miejsce dla dzieci wysypane korą ... Wielkie WOW i pokłon ;) 










Zauważyliśmy, że miejsce to cieszy się dość dużą popularnością, podczas naszego pobytu, przewinęło się sporo ludzi, parę osób ćwiczyło, inni przyjeżdżali na rowerach z dziećmi, aby te pobawiły się na dostępnych sprzętach, nawet nasz synuś znudzony przejażdżką po lesie, gdy dojechaliśmy do ścieżki zdrowia, tak się rozbawił, że nie chciał wracać do domu ;)






Zjazdy na ślizgawce powodują niepohamowany śmiech, aż do czkawki ;D


Dowód na to, że pewnych rzeczy dziecko uczy się obserwując inne dzieci.. Sypanie piaskiem bądź wszystkiego innego sypkiego na ślizgawkę...









Tyle szczęścia zaledwie 5 km od domu ;)

W drodze powrotnej spotkaliśmy dziką sarnę, swoją drogą pierwszy raz miałam, aż tak bliskie spotkanie. Piękne zwierze ;) 

Co prawda, wrócił do domu umorusany od stóp do głów, bo nawet we włosach miał korę, ale taki szczęśliwy jak nigdy dotąd ;)
Po kąpieli i mleczku zasnął kamiennym snem w ekspresowym tempie ;)




2 komentarze:

  1. Fajną macie okolicę :) Ale takich metalowych zjeżdżalni nie lubię, latem tyłek parzą :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he ta jest obrucona tyłem do słońca ślizgawką do drzew, więc nie parzy ;-) sama jestem pozytywnie zaskoczona i czuję, że to nie koniec odkryć ;-)

      Usuń

Witaj czytelniku, byłoby mi niezmiernie miło gdybyś zostawił(a) po sobie jakikolwiek ślad swojej obecności ;) Pozdrawiam, na zawsze oddany Wasz blogger :D :D