środa, 11 czerwca 2014

Chwytaj dzień i spełniaj się...

Od czasów szkolnych miałam wieczny problem znalezienia swojej drogi życia... Nigdy nie wiedziałam co chciałabym robić. W gimnazjum odnalazłam w sobie zalążek malarskiego talentu, wtedy też zaiskrzyła myśl, aby kolejną szkołą było liceum plastyczne i gdyby nie za niska samoocena, pewnie bym próbowała swoich sił, może dziś byłabym architektem?! Kto wie? 
Wybrałam, więc mniejsze wyzwanie Liceum Ekonomiczne, lubiłam to miejsce, czułam się jak u siebie, totalnym przeciwieństwem okazał się jednak Uniwersytet Ekonomiczny i tu wiedziałam już, że źle wybrałam, czego efektem, było rzuceniem studiów...
No cóż człowiek na błędach się uczy...

I tak zbierałam życiowe doświadczenia tułając się po kilku państwach, co uświadomiło mi, że żeby być szczęśliwą w życiu zawodowym, muszę mieć nieustanny kontakt z ludźmi, bo to właśnie oni napędzają mnie do działania, to właśnie wtedy daję z siebie 200%, a kiedy czułam, że jestem naprawdę bardzo dobra w tym co robię, byłam wstanie poświęcić bardzo wiele, a nawet wpaść w wir nieustannej pracy, tak bardzo mnie pochłaniała...

Powracając do Ojczyzny przyjęłam się do jednej z większych sieci handlowych...

Idąc na L4 w czasie ciąży zatraciłam kontakt z ludźmi, mąż remontował mieszkanie, w którym obecnie mieszkamy, czyli go raczej nie było, a co za tym idzie 75% przebywałam sama, z doskokami odwiedzających mnie znajomych i członków rodziny od strony męża... Można, rzec że przez ten czas trochę zdziczałam :P

Synuś wywrócił mi życie do góry nogami ;)

Gdy przeszłam najcięższe chwile macierzyństwa, oddałam się troszkę szyciu, aby znaleźć odskocznię od codzienności, w nim znalazłam sens i możliwość odbudowania równowagi psychicznej. 

"Nie masz hobby? Nie istniejesz"

Przypadkiem zaczęłam prowadzić bloga co jest niezłym zaskoczeniem oraz himalaistycznym wyzwaniem dla ścisłowca ;)

Pisze to wszystko, aby przyznać się bez bicia, że robiąc mnóstwo rzeczy na raz nie jestem w stanie we wszystko wejść na 100%
Za każdym razem coś mi wypada z rąk, a co mnie dobija, że nie mogę wszystkiego trzymać w ryzach tak jakbym tego chciała...

1) Ch*jowa Pani domu, bo pomimo codziennego latania na odkurzaczu i tak nie przeszłabym testu białej rękawiczki, a podłoga nie świeci się jak psu jajca...

2) Kijowe obiady, bo tak naprawę wypaliłam się jako kucharka, ciągła pustka i bark pomysłów

3) Kiedy szyję, czas zbyt szybko biegnie i nie potrafię na 100% skoncentrować się na dwa powyższe punkty

4) Gdy spędzam czas z dzieckiem, niemożliwością jest uszycie kilkudziesięciu maskotek jednego dnia

5) Gdy piszę, prawie nie śpię

To jak żyć?
Jak robić mega dużo w mini czasie i być jeszcze przy tym zadbaną, wypoczętą, radosną i wyrozumiałą dla wymagającego dziecka?

Podeślijcie jakieś rady ;]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj czytelniku, byłoby mi niezmiernie miło gdybyś zostawił(a) po sobie jakikolwiek ślad swojej obecności ;) Pozdrawiam, na zawsze oddany Wasz blogger :D :D