Zawsze miałam problem z zapamiętywaniem faktów oraz przyswajaniem informacji w okresie szkolnym, aby pomóc sobie oraz przyspieszyć ten proces z uporem maniaka przepisywałam, wszystko z zeszytu na kartki po tysiąc razy dla utrwalenia.
Sposób ten nie był idealnym na zdobycie piątek, ponieważ niestety pochłaniał zbyt wiele czasu i nim skończyłam przepisać oraz utrwalić to już zasypiałam nad książkami.
Jeszcze większym problemem okazywał się język obcy, bo przecież na każdym szczeblu szkolnictwa mi towarzyszył, w każdej klasie inny poziom, z każdą szkołą inny nauczyciel, czasem powtarzanie materiału, a i tak naprawdę pomimo ścisłego umysłu jaki posiadam, zawsze angielski był nie lada wyzwaniem i piętą Achillesa.
Przełomem w posługiwaniu się językiem okazały się wyjazdy za granicę, ponieważ dzięki praktyce i osłuchaniu "z biegu" język chłonęłam jak gąbka. Miałam wiele szczęścia, ponieważ na moim terenie wykonywania pracy, było totalne przemieszanie narodowościowe, nie miałam Polaków, a moją manager-ką była Angielka, co ułatwiło mi "łapanie" języka w dość szybkim tempie, ponieważ sytuacja zmuszała mnie do komunikowania się w tym właśnie języku.
Choć żałuję, że mój pobyt był zbyt krótki, bo zaledwie rok i 3 miesiące, a znajomość języka zatrzymała się na poziomie komunikatywnym/żartobliwym, gdzie prawidłowość stylistyczna i gramatyczna miała wiele do życzenia.
Coś typu powiedzenia: Kali chcieć pić, Kali chcieć jeść...
Kiedy powróciłam do Polski dokładnie 5 lat temu, nie miałam żadnej styczności z językiem od powrotu, a niestety czas płynie nieubłaganie, słowa niepowtarzane umykają, z upływem lat traci się niestety płynność, lekkość oraz swobodę wysławiania się, ale teraz to się zmieni, mam nadzieję ;)
Dlaczego?
Ano dlatego, że otrzymałam wspaniały prezent od Wkarteczkach.pl na spotkaniu Blogujących Mam
To niezwykłe pudełeczko mieści w sobie 1000 karteczek ze słownictwem dla osób średnio zaawansowanych. Możliwe nawet, że wybieram się z motyką na księżyc, gdyż gramatyka zawsze u mnie kulała, ale właśnie może ten kurs pomoże mi pod szlifować na tyle tą umiejętność, abym mogła z dumą stwierdzić, że mój angielski nie jest zły....
W komplecie znajduje się również płyta CD z nagraniami słówek i zdań,
cztery przekładki : uczę się, powtarzam, do nauki, umiem;
etui oraz smycz
Teoretycznie producent informuje, iż poświęcając codziennie 20 minut uwagi, w przeciągu miesiąca z łatwością jesteśmy w stanie przyswoić tą wiedzę ;) Spróbuję, choć ja sobie daję więcej czasu, ze względu na jego brak :P
Szczerze się zagłębiłam w karteczki i jestem zachwycona, ponieważ w bardzo łatwy sposób, można przyswoić wiele słów, ba!!
Całe zdania!
Całe zdania!
A słowa, na które powinniśmy zwrócić uwagę są wytłuszczone i wkomponowane w zdanie, dzięki czemu szybciej zostają zapamiętane.
Nigdy nie lubiłam się uczyć teorii, lecz właśnie praktyka powodowała szybsze zapamiętywanie danego schematu.
Kiedy natomiast miałam użyć poprawnie czasu w stosunku do kontekstu zdania oraz posłużyć się odpowiednią odmianą czasownika nieregularnego każdorazowo czułam ścisk żołądka oraz niemoc w przebrnięciu powierzonego zadania, ale teraz jestem pewna, że wszelkie zdania jakie są użyte w kursie spowodują, że tych problemów będzie o wiele mniej, a nawet znikną.
Jestem zachwycona tak bardzo i wierzę, iż w końcu będę mistrzem dla siebie samej, a porozumiewanie się w obcym języku będzie przychodziło mi z łatwością, natomiast podkreślenie gdziekolwiek, iż umiejętność posługiwania się angielskim w stopniu komunikatywnym średnio zaawansowanym będzie tylko atutem.
Nauka poprzez karteczki tak zwane fiszki moim zdaniem jest najlepsza. Ja najwięcej przyswoiłem ucząc się słówek w ten sposób. Mogę około 30-50 słówek nauczyć się w 40 minut max. Wcześniej zajmowało mi to pół dnia. Mój nauczyciel ze szkoły językowej https://lincoln.edu.pl/krakow/jezyk-angielski/kursy-indywidualne/ doradził mi korzystanie z fiszek, wcześniej o nich nie wiedziałem, a szkoda bo może nauka języka za czasów szkolnych by mi lepiej szła.
OdpowiedzUsuń