sobota, 8 lutego 2014

Kryzysowo taaak... ;/

Ten tydzień był jeden z moich gorszych...

Dołka podłapałam, straciłam wiarę w siebie (w swój talent i w to, że moje marzenia o kontynuacji i rozwoju swojej pasji, może kiedyś zaowocować) i jeszcze na domiar złego Norbert też taki marudny, jęczący, że aż z bezsilności wczoraj położyłam go na siłę na pierwszą drzemkę i się poryczałam...

Czasem mam wyrzuty i powtarzam sobie, że jestem okropną matką...

Bo kiedy się widzi, te wszystkie "ochy" i "achy" innych mam i ten wieczny uśmiech na twarzy mówiący "No co Ty macierzyństwo to najlepsze co mnie w życiu spotkało!!" To mi się słabo robi...
I zastanawiam się czy one tak dobrze udają czy ze mną jest coś nie tak?!

Czy każdy ma wspaniałe macierzyństwo, tylko radosne dni i zero przesytu?!

Ja nie mówię, bo kocham swoje dziecko nad życie i gdyby ktoś zrobił mu krzywdę to chyba zabiłabym drania... Uwielbiam kiedy jest radosny, kiedy z taką precyzją i skupieniem się bawi, kiedy przekracza kolejny szczebel rozwoju i cieszy się na mój widok, a z resztą cieszy mnie też kiedy piszczy z radości na widok męża, kiedy się tuli, kiedy woła mama...  To są takie wspaniałe chwile, że chciałabym zatrzymać czas...
 TAAAK wtedy to i ja mówię, posiadanie dziecka to niesamowity dar!! To coś wspaniałego i przez nic innego niezastąpionego...

Ale kiedy marudzi bez powodu, bo w moim mniemaniu no przecież wszystko powinno grać.. Wyspany, nakarmiony, przebrany... No nic tylko się bawić... A mimo to jęczy, kwęka, marudzi, to mam ochotę skoczyć z okna... Poważnie, wszystko co takie wspaniałe i kochane, pryska jak bańka mydlana... I przychodzi rozgoryczenie i rozpacz, irytacja pomieszana z wyrzutami gdzie ta cierpliwość?! No przecież miała być większa... Miała mnie zalewać falami a do tego nienaganny stoicki spokój!! NIE MA! I CHYBA NIGDY NIE BĘDZIE!! Boże miałam zawsze u Ciebie chody.. I co?! Nagrabiłam sobie czymś... Męcz się kobieto! Chciałaś to masz! A jak...

Synu! Dopóki nie przejdę objawienia dobroci... Rodzeństwa nie będzie... No przykro mi... Mówią, że drugie jest grzeczniejsze... Nie ma bata! Ryzykować nie będę :P

Szczerze! Nie chcę krzyczeć, ale to jest silniejsze ode mnie, dlaczego?! Pewnie dlatego, że boję się, że moje kochane i zarazem mega nieznośne bobo próbuje nowych rzeczy, tylko jeszcze gdyby uważał tak jak wcześniej, ale teraz nie patrzy czy się trzyma czy nie, czy go chwieje.. Co tam płytki w kuchni?! Co tam kolejny guz, bo przecież czaszka ze stali.... Ja na zawał zejdę mówię Wam... Wcześniej czy później to nastąpi, nie na moje nerwy nauka chodzenia, stania, klękania z tyłkiem w górze... Boję się, że kiedyś tak zaliczy płytki, że już nie będzie mądrym, ciekawym świata dzieckiem, tylko wolniej rozwijającym się bobasem, który nie wyjdzie z letargu...

Ja  nie wiem czy to hormony mi buzują ze względu na tą nadczynność tarczycy czy jednak "gorące dni kobiece" wiem jedno to był kiepski tydzień... Słaby kreatywnie, jakiś taki śpiący, męczący, dołujący i nerwowy...

Kończę miłym akcentem, a z racji tego, że optymista to moje czwarte imię ten weekend będzie należał to tych sweetaśnie miłych, gdyż, iż, ponieważ moi rodzice z bratem oraz dwoma (Bazar i Blekuś) czworonożnymi crazy-olami nas nawiedzają....  Będzie.. Będzie zabawa, będzie się działo!! Harmidru będzie mało :P  Z pewnością będzie głośno.. Mega radośnie, Bazarek będzie spieprzał, gdzie pieprz rośnie ;D

Blekuś 14 lat (mega panikarz - ma cukrzycę)

Bazarek 6lat boi się straszecznie Norbiego

Fani piłki :D

I z mnóstwem pozytywnej energii rozpoczniemy nowy tydzień :)
Życzę i Wam mega rodzinnego weekendu, dzięki czemu wszystkie szare chmurki się rozwieją i zaświeci piękne słońce ;)

6 komentarzy:

  1. nie dołuj się, żadna nie jest idealna. na mnie wczoraj teściowa policję chciała wzywać, bo na dzieci krzyczę. nie wiem, może zaraz mnie ktoś zhejtuje, ale przy trójce dzieci trudno o opanowanie. nie przeklinam na nich, nie drę się histerycznie, NIE BIJĘ, ot krzyknę nieraz, nawet często i co, jestem złą matką? czy mam uśmiechnąć się o powiedzieć "tak kochane dzieci, wejdźcie mi na głowę, rozpierniczcie dom w drobny mak, niech się światło świeci cały dzień i możecie się bawić szkłem i nożem..." Uśmiechnij się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, bo już nie pamięta jak sama dzieci chowała... Teraz ludzie poświęcają wiele na wychowanie dzieci, czasami rezygnują z własnych marzeń na ich rzecz... A Twoja teściowa nie pamięta jak dzieci były pozostawiane same sobie, bo ona np. w polu robiła, jedzenie pod nosem mężowi nosiła... Już nie pamięta jak dzieci potrafiły ją z równowagi wyprowadzić i kalp w dupę leciał... Nie... Nie pamięta...
      Ja uważam, ze kiedyś było inne wychowanie, w moim pojęciu lepsze.. Dzieci bardziej szanowały rodziców i więcej liczyły się z ich zdaniem, a teraz jest to bezstresowe wychowanie i włażą na głowę!! Ja jestem jeszcze konserwatywnego podejścia i nie pozwolę sobie na takie włażenie głowę.. Tylko, że Norbi jest jeszcze za mały i nawet jak wrzeszczę do niego NIE WOLNO!! Tysiąc razy dziennie to i tak udaje, że nie rozumie i się śmieje, spuszczając brodę wciąż patrząc na mnie, a w oczach te diabelskie igliki ... I powiedz jak mam to zmienić, żeby się słuchał? Mąż jak jeszcze krzyknie to bardziej się posłucha, ale mnie?! Zapomnij..

      Usuń
    2. I rzeczywiście zaśmiałam się kiedy doszłam do perypetii z teściową ;) Ja niestety jej nie mam i nie zdążyłam jej poznać... Mimo wszystko są inne osoby, które potrafią mądrościami powalić mnie na łopatki :D

      Usuń
  2. drugie jest grzeczniejsze-dobre sobie, zabobony;) Każdy ma gorsze chwile, dzieci człowiek się uczy. Ja dziś wszystko czynię ze spokojem i więcej osiągam, niż wtedy, gdy na początku mojej drogi z macierzyństwem, zdarzało mi się, jak Tobie płakać z bezsilności. Nauczyłam się, że dziecko nigdy nie marudzi bez powodu, nawet gdy powodem jest tylko tzw zły dzień malca. To człowiek, a ludzie mają i gorsze dni, prawda?:) Mam w domu czwórkę dzieci, na które muszę uważać non stop, czasem jest tak, że przy tym, marudząca Gaja na moich rękach, ale kto powiedział, że będzie łatwo? macierzyństwo to najpiękniejsza, ale też zarazem najtrudniejsza droga w życiu. Powodzenia i cierpliwości, bo z nią wszystko jest naprawdę łatwiejsze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo za słowa otuchy :) Tak bardzo, chciałabym popatrzeć na to wszystko z obiektywnego punktu widzenia tak jak TY :) Ja wiem instynktownie, ze nie płacze bez przyczyny, ale w momencie trwania takiej histerii panikuję i ja, zaczynam się denerwować i nakręcamy się nawzajem!! Mam nadzieję, że w końcu nauczę się tego stoickiego spokoju :)

      Usuń
  3. A jeszcze dodam a propo "Krzyku" ja uwielbiam oglądać "Rodzinkę.pl" p.Kożuchowską to już dawno powinny zamknąć patrząc przez pryzmat Twojej teściowej Monika ;) :D:D

    OdpowiedzUsuń

Witaj czytelniku, byłoby mi niezmiernie miło gdybyś zostawił(a) po sobie jakikolwiek ślad swojej obecności ;) Pozdrawiam, na zawsze oddany Wasz blogger :D :D