wtorek, 19 sierpnia 2014

Urlop w rozjazdach ;)

Miało być morze, miały być Mazury i tydzień spędzony w błogim lenistwie..
Były jednak wyjazdy, zwiedzanie i nocowanie w swoim domu, pewnie wielu z Was się zastanawia dlaczego tak a nie inaczej...
Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę, niestety nie przelewa się i przez następny rok przelewać się nie będzie...
Jedna wypłata cudów nie działa...
Mimo wszystko niskim kosztem nakładu mogliśmy w bardzo miłej atmosferze spędzić czas...


W pierwszy dzień - PONIEDZIAŁEK - szału nie było, bo pogoda nie dopisała...
Pojechaliśmy do Nowego Dębca.





Wiele osób chwaliło to miejsce, dlatego chcieliśmy sprawdzić jak bardzo i nas urzeknie...
Nie zauroczyło... Deszcz pokrzyżował plany... Zjedliśmy dobrą pizzę farmerską, a synek fryciaki.
Największy zryw pogody przesiedzieliśmy pod namiotem baru, dzięki Ci Panie, ze takowy był ;)
Norbert oczywiście był zachwycony, żałuję tylko, że nie wzięliśmy mu kaloszy, przydałyby się, gdyż sandałki mu przemokły. :P
Wyruszyliśmy do Osiecznej w nadziei na lepsze łowy...
Niestety było jeszcze gorzej, dlatego zmarznięci wróciliśmy do domu...

WTOREK

Na drugi dzień wyruszyliśmy ponownie do Nowego Dębca i było o wiele lepiej, tym razem pogoda dopisała, było w miarę ciepło. Momentami nawet gorąco, ale pogoda była taka zmienna, że duży wiatr w przeciągu minuty nawiał deszczowe chmury, na szczęście jak szybko przyszły tak szybko poszły, więc padało tylko przez chwilkę. Tym razem wybraliśmy się w większym gronie. Przyjechali z nami siostra i siostrzenica mojego męża oraz mój teść.


Chłopaki ;)


Zabawy z ciocią





Mąż z teściem poszli sprawdzić czystość oraz temperaturę wody ;)


Wykorzystaliśmy czas na wspólne zabawy ;)


Układanka piesek/kotek zainteresowała syna w pełni..


Sweet focia z mężem :*

ŚRODA

Tak to był super wypad... Pojechaliśmy do Skorzęcina... Pogoda rewelacyjna, żałuję tylko, że się nie kąpałam... Woda najczyściejsza ze wszystkich tych miejsc, w których do tej pory byliśmy... Boszkowo, Brenno, Nowy Dębiec i wiele innych się do Skorzęcina nie umywa... Bardzo fajnie zagospodarowane, rzeczywiście widać, że wieś stawia na rekreację i turystów, a było ich nie mało. Atrakcji dla dzieci nie brakowało. Jedynym minusem to stosunkowo drogie noclegi... 

 






Radiowóz był już nasz ;)


Takiego kierowcy to ze świecą szukać 


Piasek, piaseczek totalna frajda dla urwisa ;)


Kolejka z bohaterami ;)




Na molo


Tak niesamowicie dużo młodych rybek widzieliśmy, rzucających się na chleb... Coś pięknego ;)



CZWARTEK

Kolejnego dnia pojechaliśmy w rodzinne strony męża. Miał parę rzeczy do załatwienia i tak przesiedzieliśmy do piątku wieczora... 

Po powrocie zastaliśmy sąsiadów na ranczu, gdzie w miłej atmosferze relaksowaliśmy się po rozjazdach ;)

SOBOTA  

Dniem Dożynków na naszej wsi ;) 
Bawiliśmy się super, co prawda DJ troszkę słabe rytmy puszczał, ale i tak pierwszym tancerzem "na parkiecie" był muzykalny nasz syn, co mogliście obejrzeć TUTAJ. Po północy przenieśliśmy się w domowe zacisze, a synek dotrzymywał nam towarzystwa, gdyż nie miał ochoty w ogóle spać. ;)
Pełna nadziei, ułożyłam się późno spać, iż po takich harcach będzie spał co najmniej do 10:00... Tiiijjjaaa naiwna!! 7:00 wstał na mleko i przeleżał do 9:00...

NIEDZIELA

Przebiegła bardzo regenerująco... Sąsiedzi wpadli na kawę... Było przeglądanie albumów, słuchanie muzyki i żywiołowa rozmowa... 

To był świetny tydzień ;)

2 komentarze:

  1. Już kolejna osoba pokazuje Skorzęcin, chyba w końcu namówię męża i się tam wybierzemy :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj czytelniku, byłoby mi niezmiernie miło gdybyś zostawił(a) po sobie jakikolwiek ślad swojej obecności ;) Pozdrawiam, na zawsze oddany Wasz blogger :D :D