środa, 24 grudnia 2014
czwartek, 18 grudnia 2014
Świąteczne zachcianki...
Głównym zajęciem jest opieka nad synkiem, prowadzenie domu oraz gotowanie dla członków rodziny, ale moim hobby od blisko roku stało się szycie... Na początku były miśki z zasłonki, później bawełniane, następnie kołderki, ale z czasem zaczęłam szyć filcowe literki, ozdoby do pokoju, krok po kroku zbliżałam się do pewnego celu...
Kiedy tak sobie terkoczę na tej mojej maszynie zrozumiałam, że odnalazłam pasję, którą chciałabym się zająć, ponieważ szyjąc jedną torebkę wpadam na wizję kolejnej.. ;)
wtorek, 9 grudnia 2014
Piękne torebki ;)

Kieszonka z przodu torebki
Niestety zdjęcia nie oddają rzeczywistego jej piękna :(
sobota, 6 grudnia 2014
SZCZYTNY CEL
niedziela, 23 listopada 2014
Rękodzieło maszynowe...
Muszę Wam powiedzieć, że coraz bardziej mi się podoba szycie torebek ;)
Wena czasem mnie porywa...
Stuknęło nam na blogu 10000 wyświetleń, choć wcześniej myślałam, że nigdy nie będzie mi to dane ;)
Dziękuję Wam bardzo zatem...
wtorek, 11 listopada 2014
Długi weekend..
Były szaleństwa dziadków z wnukiem, były rozmowy, ale również było aktywnie ;)
Po mojej długotrwałej kontuzji kostki wzięłam udział w 3 godzinnym Maratonie Zumby, który odbył się w hali sportowej w Rydzynie ;)
Również tam mogłam wystawić swoje rękodzieło, więc zaangażowałam do tego mojego brata oraz siostrzenicę męża ;)
Nic nie sprzedali, ale i tak zabawa była przednia ;)
A poniżej silna grupa pod wezwaniem ;)
niedziela, 2 listopada 2014
Wszystkich Świętych...
środa, 29 października 2014
Uwielbiam Was ;)
To jest bardzo miłe, a to dlatego, że blogi głównie są prowadzone specjalnie dla Was, dla czytelników, choć ostatnio mam małą pauzę na własną drogę, którą bym chciała podążać, tak Wy mnie nie opuszczacie, dlatego wielkie dzięki dla Was ;)
Co mam za oknem?
Piękną pogodę, ciepłe słońce, nie ujrzycie żadnej chmurki... Złota jesień... ;)
Jak dla mnie kojarzy mi się z zapachem świeżo ciętego drzewa :D Głownie dlatego iż jesteśmy zabezpieczeni przed zimą. ;) Kupiliśmy drzewo, które cięliśmy, układaliśmy w bloki, aby wyschło, część wrzucaliśmy do kotłowni i ten zapach... Uwielbiam zapach lasu ;) Ma w sobie magię...
Szkoda, że nie mamy kominka...
O!! To byłoby coś ;) tak wieczorkiem na dywaniku przed kominkiem z lampką wina sobie posiedzieć... Sytuacja zwana mini randką z mężem ;D Oj!! Dawno takiej nie mieliśmy ;)
Odbijemy sobie jak syn z domu wyfrunie :D :D :D
Żarcik taaaaki :D
piątek, 24 października 2014
Gdyby kózka nie skakała...
Tak mi spuchły kostki od tygodnia co najmniej... Smarowałam, bandażowałam, nacierałam, ale chodziłam na treningi, troszkę rzadziej, ale jednak... Wczoraj dowaliłam jeszcze Zumbą i masz babo placek, bolą, rwą, puchną coraz bardziej! Nie wiem jak to zrobię, ale muszę jak najszybciej się wykurować... Dlaczego? A no dlatego, że szkoda mi karnetu i tego co już osiągnęłam...
Przyszły tydzień planuję same ćwiczenia na mięśnie brzucha oraz ud... Tylko dojazd tym rowerem może jeszcze te kostki obciążyć ;/
W każdym razie jestem twarda i będę walczyć o powrót stawów do formy...
Najważniejsze to znaleźć w sobie pasję ;)
środa, 22 października 2014
Urwisowaty urwis...
Dawno nie było nawet słowa o naszym urwisie, dlatego postanowiłam napisać pokrótce co u niego ;)
Na ten moment ma 16 miesięcy, psoci tak bardzo, że często rano kawy nie potrzebuję, gdyż bez tego mam ciśnienie podwyższone :P
Nie słucha, zawsze robi na opak oraz regularnie sprawdza na ile może sobie pozwolić... Jego fascynacja śmieciami z kosza przyprawia mnie o palpitację serca, a także uwieszanie się na uchwytach od szafek kuchennych obrazuje rychły upadek na podłogę z impetem...
wtorek, 14 października 2014
Jesienna depresja... Naprawdę dotyka!!
Jak dobrze już wiecie przez ostatni rok zajmowałam się opieką nad synem, znalazłam w sobie pasję szycia, zaczęłam prowadzić blog całkiem przypadkiem i potoczyło się mnóstwo rzeczy, które wyszły spod kontroli, które nie powinny mieć miejsca, a jednak się wydarzyły...
Gdyby można było cofnąć czas, na wiele z nich nie pozwoliłabym... I na pewno zostałabym zdystansowana w wielu sytuacjach. Niestety w życiu nie jest tak pięknie i co się stało już się nie odstanie, dlatego żeby złapać równowagę wtedy kiedy przychodni przesyt i zauważasz, że wszystko co do tej pory traci sens starasz się odizolować, aby spojrzeć na to co pozostało nowym spojrzeniem. Stąd bez kozery jest tak jak jest, że potrzebuję chwili wytchnienia, dlatego jestem w zawieszeniu i nie wiem kiedy ten moment ustanie.
Nie mam ochoty szyć.. W sumie to skończyła mi się wena, brak mi cierpliwości do syna jeszcze bardziej niż wcześniej, nie mam ochoty na spotkania towarzyskie - męczę się na nich jakoś psychicznie, kiedy zawsze jestem otwarta na wszelkie propozycje, tak teraz nie mam na nic ochoty, a w sumie to najlepiej przeleżałabym w łóżku cały dzień nie kiwając nawet palcem.
Czuję, że nowa pora roku tak na mnie wpływa, kolejny napad depresyjny, kiedy to się skończy? Ledwo złapałam równowagę po długoterminowym stanie depresyjnymy po ciąży to teraz szlag trafił kolejny...
Jedynym rozwiązaniem byłby powrót do pracy, bo dla mnie osoby pełnej życia ( wcześniej, teraz to jakaś oklapnięta jestem) dwa lata nic nie robienia to totalny kataklizm. Czuję się przerzuta i wypluta. Zero energii, werwy i chęci działania.
Mam tylko nadzieję, że ten stan szybko minie a pomoże mi w tym właśnie Fitness... Chodzę dopiero drugi tydzień i liczę na to, że jak stuknie miesiąc wrócę tutaj z postem zagrażającym energią. :-)
Póki co... Nic mnie nie cieszy... Sorrki... Są wzloty i upadki... Chwilowo zaliczam to drugie...
PS. Marta do końca tygodnia zakładka dla Ciebie będzie gotowa ;-)
poniedziałek, 13 października 2014
Kartka z pamiętnika - Linia Osy - Part II
Sobota rano około 8:30 wybieram się do Leszna rowerem jakieś 7 km w jedną stronę - PIKUŚ...
Taaak zapominając, że mam za sobą trzy dni ciężkich ćwiczeń, które w jakiś sposób wywarły wpływ na mięśnie, gdzie przez wcześniejsze 5 lat były w prawie totalnym bezruchu.
Wskakuję na rower jadę dosłownie chwilę i odczuwam taki ból nóg, że ciężko to opisać, no niestety przesiliłam się, zbyt duże tempo na początek. Miałam iść na TBC, jednak stwierdziłam, że idę na jogę, całe szczęście - chyba bym nie dojechała do domu ze zmęczenia po siłowych zajęciach ogólnorozwojowych. Odprężę się, zrelaksuję, bo przecież joga to spokojne zajęcia kilka póz i do domu. Jak ja się myliłam... Zajęcia prowadziła Pani Karolina od razu było widać, że joga to jej przepis na życie, nie ma miejsca na ściemę, wszystkie ćwiczenia należy wykonywać z pełnym zaangażowaniem i to też zamierzałam robić...
Co do prowadzenia zajęć, ilości wykonywanych ćwiczeń i jakości uważam, że pełna profeska, po 30 minutach ćwiczeń mięśnie samowolnie zaczęły drgać i nawet wtedy, gdy musiałam mieć nogę wyprostowaną to ona sama się uginała i prostowała, niesamowicie dziwne i zarazem okropne uczucie, kiedy ciało nie wykonuje tego czego od niego żądasz.
środa, 8 października 2014
Samozaparcie działa cuda...
Jak już dobrze wiecie, w końcu zaczęłam ćwiczyć nad nieskazitelnym wyglądem :P
"Pa pa" tłusty, zwiskowaty brzuszku po porodzie :P
Wiadomo, że gdy dobrze czujesz się w swojej skórze, masz lepsze samopoczucie i wszystko co jest nieosiągalne, nagle staje się możliwe do zdobycia :P
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że wysiłek fizyczny pobudził moje libido, a jako, że po porodzie poziom ten sięgał niemal dna, tak teraz mnie bardzo cieszy obecny stan rzeczy i w sumie męża też powinien, ale czas pokaże jak zareaguje na wzmożone zaloty :P
piątek, 3 października 2014
Kartka z pamiętnika - Linia Osy- Part I
Prowadzi Pani Magda, wszystkie zapierdzielamy jak małe samochodziki, ćwiczenia w takim tempie, że ciężko złapać oddech, a gdzie jeszcze myśleć o napięciu mięśni i ściągnięciu łopatek.
Na całej długości sali lustro, widzę siebie w odbiciu...
Porażka!
Nogi jakieś koślawe, powykrzywiane, całkiem odbiegają od pięknie wyrzeźbionego ciała trenerki, grymas na gębie, nie wspomnę, że twarz purpurowa, pot cieknie dosłownie wszędzie!! Szczerze zmęczenie powoduje, że bardziej mokra koszulka nie robi już na tobie wrażenia, wręcz w dupie masz to, patrzysz tylko z nadzieją, że czas leci znacznie szybciej niż w rzeczywistości...
Jakie złudne prawda?! Wskazówka jakby stoi w miejscu, a ty puchniesz, konasz, w pewnym momencie nienawidzisz prowadzącej, a za chwilę siebie!! Po cholerę tu jesteś wylewasz te siódme poty?! Przecież miało być miło, lekko i przyjemnie... No niestety nie jest!! Cholera nie jest!!
Mija pierwsze pół godziny i... Jest coraz lepiej... Oddech wyrównany, ćwiczenia już nie wydają się takie ciężkie... Ej!! chyba nie jest tak źle?!
czwartek, 2 października 2014
Książkowe wyzwanie od Matki nie wariatki ;)
środa, 1 października 2014
Kosmetyki Oillan przyjacielem kobiety
wtorek, 30 września 2014
Lepszej butelki NIE MA!
sobota, 27 września 2014
Twórcze kilka dni...
piątek, 19 września 2014
Dlaczego mam strach przed posłaniem dziecka do żłobka?
Kiedy pomyślę o możliwości uczęszczania mojego syna do żłobka, bądź przedszkola to niestety, ale włos na głowie się jeży, ponieważ informacje publikowane każdego roku w telewizji o tragicznych sytuacjach jakie mają miejsce, bądź po prostu kiedy porozmawiamy z mamami znającymi temat na bieżąco to niestety, ale opinie dalekie są od ideału.
środa, 17 września 2014
Dzbanek Dafi pokonał wszelkie niedogodności ;)
wtorek, 16 września 2014
Angielski w karteczkach
poniedziałek, 15 września 2014
B(l)oginie Poznań - Relacja
czwartek, 11 września 2014
Jejku!!!
To najczystsza prawda, że sobota tuż tuż... Im bliżej tym emocje sięgają zenitu ;)
Otrzymałam dziś maila jeszcze bardziej zagłębiającego w wydarzenia jakie będą nam towarzyszyć na Spotkaniu B(l)oginie i szczerze?! Zachwycona jestem!! A ciekawość mnie taka zżera...
Mini relacja z Pikniku Wieprzowiny w Gołaszynie
poniedziałek, 8 września 2014
Rozpiera mnie ;)
niedziela, 7 września 2014
Z każdym dniem mądrzejszy ;)
Nie za chwileczkę, nie za momencik, tylko teraz, natychmiast, NOW!
Za wiele nie mówi, ba! Nawet można rzec, że jakby chwilowo się uwstecznił. Twierdzę tak, ponieważ jak wcześniej potrafił przez naśladowanie dźwięków odróżnić koguta od kury tak teraz na kurę, koguta, kota, ptaki woła "ko ko ko" w tej samej intonacji i tempie wymawiania...
Rozwija swoje umiejętności ruchowe natomiast wspinanie, rozciąganie (głowa między stopy w pozycji stojącej), łączy klucz z kłódką, maluje kredkami na kawałku papieru...
Im młodszy tym szybciej przyswaja, tak!
Prawda, ale w większości te rzeczy, których nie powinien. W zastraszającym tempie nauczył się wrzeszczeć, piszczeć, rzucać zabawkami, histeryzować, płakać, gdy się przewróci, bądź po porostu robić na przekór od innych dzieci, ale żeby tak powtórzyć, że krówka robi "Muuu.." to pomimo wałkowania od miesiąca, nie ogarnia tematu...
Taka walka z wiatrakami, bądź przysłowiowe rzucanie grochem o ścianę...
Oczywiście głuchy na mój i męża głos, totalnie nie reaguje na słowo "NIE WOLNO!" Syn wcale, wolno nie psoci, tylko szybko! Jak coś przeskrobie, bądź zabierze, ucieka z prędkością strusia pędziwiatra.. Czasami ciężko go dogonić, gdy jest na dworze.
poniedziałek, 1 września 2014
Dzień Wiatraka
Główną gwiazdą wieczoru był Zespół Lombard!!
Wśród wystawców byłam i ja między innymi prezentując efekt fajnego przebłysku mojego męża ;)
Pomysłowość na kilka godzin przed wystawą przyprawiła mnie o szybsze bicie serca ;)
Nie zwapniałeś?! To się baw póki możesz ;)
Mam na usprawiedliwienie tylko tyle, że wychodne z mężem mieliśmy ;)
Ostatni weekend wakacji świętowaliśmy, dlatego też ciężko było się zebrać do kupy. Rzecz była do przewidzenia, gdy przez blisko dwa lata kumulowane pokłady energii przez okres ciąży oraz rocznego macierzyństwa w końcu znalazły swój upust, a raczej eksplodowały, do tego stopnia, że mózg z prędkością światła sobie o wielu partiach nadzorowanego ciała przypomniał...
czwartek, 28 sierpnia 2014
W poszukiwaniu bajkowego nastroju...
środa, 27 sierpnia 2014
Zdobycze...
wtorek, 26 sierpnia 2014
Militarnie oraz pokoleniowo ;)
Odwiedzili nas moi rodzice, brat oraz dwa psiaki... Jeden z nich dotknięty cukrzycą, która wyniszcza mu organy m.in. serce, nerki, wątrobę. Było już bardzo z nim krucho, ale w weekend był kwitnący, co mnie ucieszyło nie ukrywam ;) Jakby nie było Blekuś (bo o nim mowa) jest już z nami blisko 15 lat, wiele przeszedł, wiele wspomnień, dlatego byłaby ogromna strata dla całej rodziny.
Norbercik na początku troszkę wycofany, ostatni raz widział dziadków w czerwcu na swoim roczku, niby dwa miesiące, a jednak to spora przerwa dla takiego bobasa...
Mimo wszystko szybko się odnalazł w nowej sytuacji ;)
Otrzymał superową zabawkę, która przyjechała, aż z Lublina od tamtejszych rękodzielników ;) Bardzo lubi się nią bawić... Głównie hałasuje ;)
wtorek, 19 sierpnia 2014
Urlop w rozjazdach ;)
Były jednak wyjazdy, zwiedzanie i nocowanie w swoim domu, pewnie wielu z Was się zastanawia dlaczego tak a nie inaczej...
Jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę, niestety nie przelewa się i przez następny rok przelewać się nie będzie...
Jedna wypłata cudów nie działa...
Mimo wszystko niskim kosztem nakładu mogliśmy w bardzo miłej atmosferze spędzić czas...
wtorek, 12 sierpnia 2014
Więzi..
sobota, 9 sierpnia 2014
Idealny Plac Zabaw
czwartek, 7 sierpnia 2014
Rodzinnie
wtorek, 5 sierpnia 2014
Lekki kryzys twórczy...
niedziela, 3 sierpnia 2014
Yeeeaaah!!! BLOGinie Poznań!!!
środa, 30 lipca 2014
Piknik z Agromix-em
poniedziałek, 28 lipca 2014
Ku przestrodze!
Szlag mnie jasny trafił!! I już dłużej milczeć nie wytrzymam!!
piątek, 25 lipca 2014
Pierwszy plażing, smażing, swimming od porodu ;)
Mamy kolejną piękną niedziele za nami.
Tym razem w większym gronie rodzinnym, bo wybraliśmy się w składzie 6-cio osobowym nad jeziorko w Brennie.
Nie była to wyprawa planowana, bo w sumie teść ze swoimi laskami (przyjaciółką i wnuczką) tylko przejazdem podrzucił parę niezbędnych rzeczy do budowy garażu, mówiąc przy tym, że wybierają się na relaks na łonio natury to ja zwinnie wypaliłam, że jak się osadzą to dojedziemy...
Kto by to czekał na zaproszenie, nie? :P
wtorek, 22 lipca 2014
Póki jesteś dzieckiem synku, będziemy się starać, aby Twoja radość biła nas po oczach ;)
Chyba nie znajdzie się ani jedna osoba spełniona do granic możliwości, która zatrzyma się choć na chwilę, aby cieszyć się tym co posiada nie myśląc o tym co jeszcze mogła by mieć.
Wiemy również to, że fortuna się kołem toczy i tak naprawdę pieniądze mają najmniejsze znaczenie o czym pisałam TUTAJ w porównaniu do miłości oraz rodziny.
niedziela, 20 lipca 2014
Murzynek na weekendową wyżerkę ;)
Miałam tak ogromną ochotę na Murzynka w piątek, a to wszystko przez moje sąsiadki, które częstując kawałkiem swojego wypieku, tak bardzo połechtały moje kubki smakowe, że zapragnęłam go tak bardzo jak nigdy nie pałałam do czekoladowych ciast miłością, szczerze nie znosiłam ich w ogóle!
Postanowiła, że pomimo iż nie piekłam takiego nigdy wcześniej to żądza wbicia zębów w kolejny ogromny kawałek wzięła górę ;)
sobota, 19 lipca 2014
Wyniki
środa, 16 lipca 2014
ROK i co dalej ;)
Na pewno szybciej się poruszać, co wykorzystuje w regularnym zwiewaniu od dzieci, bo przecież matka musi się ruszać, aby się nie zastała...
Jako, że chodzi już sam od dwóch miesięcy, to z każdym dniem, postawiony krok robi się pewniejszy.
Nauczył się wchodzić na zjeżdżalnie oczywiście nie od tej strony co powinien.
Było by to wręcz niesamowitym przebłyskiem inteligencji, gdyby nie fakt, że naśladuje inne dzieci, które również wchodzą pod prąd. Ba! Liczy na to, że na pełnym wyproście sylwetki niczym jak na desce surfingowej wlezie na sam szczyt. Już zaliczył niefortunny upadek, który widocznie w jego mniemaniu nic nie bolał, więc próbuje szczęścia na okrągło, bo co nas nie zabije to wzmocni, a mama każdorazowo dostaje wstrząsu i nagłego wzrostu ciśnienia...
wtorek, 15 lipca 2014
Niedziela... Była dla nas ;)
I tak każdego dnia. Jeszcze gdzie zwykle weekendy były nasze, tak teraz mąż w soboty chodzi do pracy, co również utrudnia nam bycie w trójkę.
poniedziałek, 14 lipca 2014
Goń, goń.. Głupcze...
Ambicja każdego z nas nie pozwala, aby przez chwilę przestań myśleć o niej, o tym jak bardzo chciałbyś dzięki niej polepszyć byt rodzinie, o tym jak ziścisz swoje plany, gdy tylko osiągniesz pewną pulę, która pomimo trudu i wyrzeczeń, zostaje zaprzepaszczona przez cholerną złośliwość losu... Zastanów się jak często zdarza się tak, że gdy złapiesz szczęście za ogon to poświęcisz je na coś zupełnie innego, totalnie nieprzewidzianego?
Po czym kolejny raz mozolnie zaczynasz wszystko od nowa...
Syzyfowa praca, prawda?!